Dziś dość nietypowy wpis, ale chcieliśmy się podzielić szerzej naszymi doświadczeniami związanymi ze sprzedażą i zakupem mieszkania rok temu :) To był dla nas stresujący czas, wtedy dopiero pandemia się zaczynała, teraz jest podobny czas, dlatego chcieliśmy opisać nasze wrażenia. Ciężko zawrzeć wszystko na instagramie, gdzie najwięcej mówiłam o tym co się działo w tym czasie, ale na pewno nie wszystko.
Dlatego postanowiliśmy się z mężem podzielić tym jak poradziliśmy sobie ze sprzedażą mieszkania i kupnem nowego na samym początku pandemii.
Zacznę od tego, że pierwsze nasze mieszkanie kupowaliśmy na kredyt hipoteczny we wrześniu 2014 roku (miesiąc po naszym ślubie) od dewelopera. Tak naprawdę kupowaliśmy je jak jeszcze była dziura w ziemi i w 2015 roku odebraliśmy klucze i na spokojnie je wykańczaliśmy. Wtedy poszło nam sprawnie, mieszkaliśmy z teściami, także nam się nie spieszyło i pomału wykańczaliśmy początkowo dojeżdżając po pracy. Po roku mieszkania we dwoje na świat przyszła Maja i nasze potrzeby mieszkaniowe zupełnie się zmieniły, zaczęło nam brakować pokoju dla dziecka, prywatności, po prostu miejsca.
Ja oczywiście nie lubię zmian i byłam przeciwna zmianie mieszkania, ale mój mąż nie dawał za wygraną i mnie namówił :)
Resztę wpisu napisał mój mąż, także zapraszam dalej :)
Stare mieszkanie w trakcie budowy 2014 rok |
Sprzedaż mieszkania - od czego zacząć?
Pierwsze co zacząłem robić to analizować rynek nieruchomości. Wiedzieliśmy na 100%, że nie wyprowadzamy się z naszego osiedla, dlatego miałem dość ułatwione śledzenie cen na rynku wtórnym jak i pierwotnym. Z ciekawości analizowałem rynek znacznie wcześniej niż ustaliliśmy z żoną zmianę mieszkania.
Musiałem wszystko przeanalizować, czyli:
- nasze finanse, tzn. do jakiej maksymalnej kwoty możemy dostać kredytowanie;
- za ile możemy sprzedać nasze mieszkanie;
- jaki będzie budżet na nowe mieszkanie (wtedy jeszcze chcieliśmy mieszkanie z rynku wtórnego, ale o tym później...);
- czas jaki jest potrzebny na przeprowadzkę, załatwienie formalności, akt notarialny itp.
Analizując rynek nieruchomości wiedziałem, ile jest mniej więcej warte nasze mieszkanie (co było dla nas wtedy dużym, pozytywnym zaskoczeniem). Dzięki tej wiedzy, wiedzieliśmy, że żaden Agent nas nie oszuka.
Dlaczego zdecydowaliśmy się na skorzystanie z biura nieruchomości?
Zdecydowaliśmy się na skorzystanie z biura nieruchomości, m.in. dlatego, że to oni załatwiają wszelkie formalności, w tym dokument przekazania nieruchomości, akt notarialny i wszystko inne. Zastanawialiśmy się długo nad tym wyborem, ponieważ jest to kosztowne - płaciliśmy 1,25% od wartości sprzedaży mieszkania. Z drugiej strony jest to bardzo wygodne. W tej prowizji mieliśmy także profesjonalnego fotografa do zdjęć mieszkania, umieszczenie profesjonalnego ogłoszenia, a także ZERO telefonów od innych Agentów i przyszłych klientów. Wszystkim zajmował się Agent. Naszym zdaniem warto korzystać z takich usług. Dzięki ustaleniu kwoty, agentowi również zależało na sprzedaży jak najszybciej i jak najdrożej (prowizja).
Profesjonalne zdjęcia starego mieszkania |
Profesjonalne zdjęcia starego mieszkania |
Na początku chcieliśmy, aby w tym samym biurze nieruchomości sprzedać nasze mieszkanie i kupić nowe z rynku wtórnego. Ze względu na kredyt (nasza nieruchomość, którą chcieliśmy sprzedać miała hipotekę) oraz konieczność zaciągnięcia nowego kredytu chcieliśmy to zrobić w jednym biurze, za jednym razem, aby maksymalnie uprościć papierologię. Oglądaliśmy kilka nieruchomości, lecz te, które nam się podobały ostatecznie okazywały się jednak nie na sprzedaż... Z tego powodu odezwałem się do dewelopera, z pytaniem które mieszkania dostępne na naszym osiedlu od ręki. Okazało się, że zostały tylko lofty, czyli mieszkania dwupoziomowe (spełnienie naszych marzeń), ale pierwsze co to myśleliśmy, że to niemożliwe, aby z pokoju i aneksu kuchennego przenieść się do loftu... Poza tym przekonanie żony na loft… graniczyło z cudem.
plan kupna mieszkania od dewelopera po raz drugi, ale stare mieszkanie wciąż nie sprzedane...
Okazało się, że byliśmy na wygranej pozycji, ponieważ w tym bloku zostały 2 mieszkania. A dopiero jak deweloper sprzeda 100% mieszkań jest zwolniony z opłat za części wspólne, więc zależy im na sprzedaży mieszkań w blokach już oddanych do użytku (i to bardzo).
W tym czasie wyszło niezłe wariactwo, ponieważ zacząłem negocjować cenę loftu z deweloperem, nie mając jeszcze kupca na nasze stare mieszkanie... Uzyskaliśmy na negocjacjach kilkanaście tysięcy i doszedłem do porozumienia z deweloperem, że zrobi nam bezpłatną rezerwację na (jak dobrze pamiętam) miesiąc.
Tylko wtedy powstał problem - JAK SPRZEDAĆ MIESZKANIE W MIESIĄC?!
Nam się udało z dwóch powodów. Magia ceny oraz dobra dzielnica, gdzie w pobliżu jest szkoła, przedszkole, żłobki, dużo zieleni, Lidl i Biedronka, a na to ludzie zwracają uwagę. Magia ceny? Już tłumaczę. Spójrzcie poniżej:
- Sprzedam mieszkanie za 405.000 zł w cenie komórka lokatorska.
- Sprzedam mieszkanie za 395.000 zł, komórka lokatorska płatna 10.000 zł (komórka jest w jednym akcie notarialnym, więc musiała być i tak kupiona razem z mieszkaniem).
Którą opcję wybierzecie?
Na początku mieliśmy mieszkanie wystawione w wersji pierwszej. Zainteresowania brak. Jednak gdy zmieniliśmy cenę, jak w wersji drugiej w ciągu tygodnia odezwały się 4 osoby chętne na oględziny mieszkania. Z tej czwórki 2 osoby były najbardziej zainteresowane.
Ostatecznie (po negocjacjach „w górę” pomiędzy tymi osobami) sprzedaliśmy za taką cenę, jaka była nam potrzebna. Ekspresowa sprzedaż. Ale tu się pojawił kolejny problem... Potrzebowaliśmy 100% kwoty ze sprzedaży mieszkania, ale musieliśmy jeszcze pomieszkać w SPRZEDANYM mieszkaniu. Podejrzewam, że bez pomocy Agenta nie załatwilibyśmy tego. Udało nam się otrzymać 100% kwoty za mieszkanie i pomieszkać jeszcze dwa miesiące (co zostało zapisane w umowie pomiędzy nami, a nowymi kupującymi, określona została data wydania mieszkania). Jeżeli chcecie poznać na jakiej podstawie to zapoznajcie się z Artykułem 666 Kodeksu Cywilnego.
Najbardziej stresujące dwa miesiące. Dlaczego?
Ponieważ sprzedaliśmy mieszkanie, ale nie mieliśmy nowego.
Nie mieliśmy decyzji kredytowej na nowe mieszkanie, dodatkowo mieszkanie jest w stanie deweloperskim i trzeba je jeszcze wykończyć.
Co zrobiliśmy? Wiedzieliśmy (bo korzystaliśmy z tej opcji przy zakupie pierwszego mieszkania), że deweloper ma dział kredytów. Co to jest? Rezerwujesz mieszkanie, wysyłasz swoje zarobki i czekasz na wstępną decyzję, to tak w skrócie.
I tu uwaga. Mały deweloper, nawet jak ma takie usługi, to podejrzewam, że nie będzie miał takich znajomości w banku jak u większego dewelopera. Sami się przekonaliśmy jakie to jest ważne.
Mieszkanie sprzedane, w akcie notarialnym wpisana data opuszczenia lokalu, kredyt został spłacony.
Kolejny etap to jak najszybsze dogadanie się z deweloperem. Przesłaliśmy wszystkie dokumenty do Pani od kredytów i okazało się, że to ta sama Pani, która pomagała nam w otrzymaniu kredytu przy pierwszym mieszkaniu.
Dzięki niej mieliśmy nieoficjalną informację o decyzji kredytowej z banku, ale i tak musieliśmy czekać na formalności.
Ważny był też wybór banku. Dlaczego? Historia w banku. Staraliśmy się o nowy kredyt w tym samym banku. Głównie chodziło nam o czas, a że warunki kredytu były i tak jedne z lepszych, to wybór zapadł bardzo szybko.
Mieszkanie zarezerwowane, czekamy na decyzję kredytową, a czas leci.
Pandemia się rozkręca, decyzja kredytowa opóźnia. Stres coraz większy. A nam pozostaje tyko czekać.
W międzyczasie robiliśmy przez Internet zakup materiałów, mebli do kuchni, mebli, płytek itp. (o tym w kolejnym poście). Wiedzieliśmy od samego początku, że kredyt dostaniemy tylko musimy czekać.
W końcu nadszedł ten dzień. Dzień podpisania kredytu hipotecznego z bankiem. Żyliśmy w przekonaniu, że to ostatni etap, że na drugi dzień deweloper dostanie resztę pieniędzy, a my klucze do mieszkania. Ale niestety. Rzeczywistość była inna. Bank ma 5 dni ROBOCZYCH na przelew do dewelopera, a deweloper wyda klucze JAK PIENIĄDZE BĘDĄ NA KONCIE.
Umowę podpisywaliśmy 3 dni przed świętami wielkanocnymi, więc były jeszcze DWA dni wolne (poniedziałek był oczywisty, ale piątek bank wewnętrznie zrobił sobie wolny). Przez to straciliśmy ponad tydzień. Klucze odebraliśmy tydzień później niż planowaliśmy. Co trochę naruszyło moje zaplanowane dostawy towarów. Na szczęście wszystko się udało, ALE mieliśmy 2 tygodnie na wykończenie całego mieszkania, łącznie z położeniem paneli, malowaniem ścian, zrobieniem łazienki, rozwaleniem ścianki i postawieniem nowej itp. O tym będzie kolejny wpis.
A teraz najistotniejsze kwestie, oczywiście moim zdaniem:
- warto wybrać sprzedaż mieszkania za pośrednictwem biura nieruchomości, mimo przekazania % od sprzedaży,
- zakup mieszkania w prężnie rozwijającej się dzielnicy – warto, bo wartość mieszkania przewyższa wartość bliźniaka (na „wiosce”) i zdecydowanie łatwiej go sprzedać;
- skorzystanie z obsługi kredytowej od dewelopera zdecydowanie warto;
Ciekawostka - mieszkanie w bloku, a szeregówka...
Mieszkamy na osiedlu z dwoma Żabkami, sklepem mięsnym, piekarnią, dwoma ciastkarniami, trzema żłobkami (prywatnymi) i jednym przedszkolem (prywatnym), szkółkami języka obcego, pizzerią, restauracją. Spacerkiem do dwóch delikatesów, Lidla, Biedronki, Szkoły Podstawowej, Liceum i Przedszkola Państwowego, przychodni. Dodatkowo bliskość lasu, pól sprawia, że mieszkamy jednocześnie blisko miasta i blisko wsi.
Czy warto kupować szeregówkę poza miastem? Tylko dla kominka, niedużego ogródka i może 20m2 więcej? Z dojazdem do domu nieutwardzoną drogą, zimą nieodśnieżaną, dziurawą, bez placów zabaw, bez przedszkoli w okolicy, bez dróg rowerowych, bez chodników, sklepów w zasięgu ręki? My nie chcieliśmy.
Moim zdaniem nie kupuje się nieruchomości na całe życie. Jako młodzi ludzie chcieliśmy coś małego, następnie gdy rodzina się rozrosła (mamy też dwa koty) to potrzeby się zmieniają i chcieliśmy zmienić mieszkanie na większe. A na starość, po co Ci wielkie puste mieszkanie? Jeżeli masz potrzebę zmieniasz na coś małego.
Czy szeregówka ma sens? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Jeżeli już to wolałbym się zdecydować na dom wolnostojący, energooszczędny, najlepiej samowystarczalny, w pobliżu jeziora i drzew. Bo jeżeli chciałbym mieć dom to już tak, żeby nikt Ci w ogródek nie zaglądał i by mieć święty spokój od sąsiadów. A jeżeli nie ma się takiej możliwości, to zostaje mieszkanie w bloku. Tam płaci się czynsz, za wszystkie części wspólne odpowiada Zarząd, więc nie ponosi się dodatkowych kosztów w razie koniecznych remontów.
Bliźniaki i szeregówki są bezczynszowe, czyli nie wymagają wspólnoty, więc części wspólne mogą być za kilka lat zaniedbane, bo nie będzie komu tego naprawiać. Pamiętajcie też, że mieszkając w szeregówce, musicie naprawiać wszystkie elementy budynku na własny koszt lub samemu zgłaszać do dewelopera usterki bądź reklamacje.
Poza tym duży deweloper ma przygotowaną wizualizację całego osiedla, możesz się tam dowiedzieć dokładnie, z którego mieszkania będziesz miał na co widok. Co będzie między blokami i gdzie będą place zabaw. Kupując coś innego, nie wiesz co będzie za parę lat za płotem. To wszystko jest ważne przy odsprzedaży oraz przy komforcie mieszkania.
Jeżeli macie pytania to piszcie śmiało w komentarzach :)
Kolejny wpis będzie o tym jak zorganizowaliśmy i wykończyliśmy mieszkanie w tak krótkim czasie.