Nie mogłam się oprzeć, by pokazać Wam tę pomadkę Velvet Matt od Eveline Cosmetics na ustach w osobnym poście. Według mnie zasługuje na to :D Pojawiła się w ostatnim wpisie o ulubieńcach maja i kilka osób pisało, że ją zna i lubi. Nie dziwię się! Sami zobaczcie dlaczego.
Czarne, matowe opakowanie pomadki jest całkiem przyjemne dla oka, dobrze wykonane, a złote elementy dodają jej eleganckiego widoku, także że nie jest wstyd ją wyjąć przy ludziach i pomalować usta :D Często noszę ją w torebce i jeszcze nie otworzyła się, ani nie połamała.
Nigdy nie sądziłam, że aż tak bardzo przypadnie mi do gustu zwykła pomadka do ust z matowym wykończeniem. Uwielbiam sięgać po pomadki matowe w płynie, bo są bardzo trwałe i dają mega mocne matowe wykończenie. Nie wiem czy to przychodzi z wiekiem, czy to że mamy lato, ale pokochałam tą pomadkę! Jest tak lekka, że praktycznie nie czuję, abym coś miała na ustach :)
Zastanawia mnie tylko to, bo na stronie producenta ten kolorek 506 wygląda zupełnie inaczej, niż ten który ja mam, wszędzie swatche w internecie też ukazują go jako ciemny brąz. Nie wiem dlaczego tak jest, może zmienili kolorystykę? Bo mam nadzieję, że jest jeszcze dostępna!
Jest to prześliczny nudziakowy odcień, idealny na co dzień. Nie wpada za mocno w beż, ani za mocno w róż. Według mnie jest idealnie stonowany i prezentuje się cudownie. Wykończenie jest półmatowe, lekko satynowe, nawet takie welurowe.
Rozprowadza się idealnie, sunie po ustach gładko jak masło, nie podkreśla suchych skórek, nie wysusza ust, ale też ich nie nawilża. Kryje idealnie, nie robi prześwitów przy aplikacji.
Trwałość nie jest rewelacyjna, po kawie jest jeszcze widoczna na ustach, ale po jedzeniu nic na nich nie zostaje, ale super jest to, że ten odcień ściera się z ust równomiernie.
Jestem
ogromną fanką mocniejszych kolorów na ustach i nigdy nie sądziłam, że
tak spodoba mi się zwykła pomadka w tak zwykłym odcieniu :) Uwielbiam ją używać, nie widzę w niej żadnych wad, tym bardziej jest warta swojej ceny!
A jak Wam się podoba? :)