W listopadzie miałam nie kupować kosmetyków i powiem Wam, że wykorzystałam jeden zakup awaryjny, który miałam w planach kupić i drugą rzecz pilnie potrzebowałam :) Ale mimo to czuję, że taki odwyk w tym czasie dużo mi dał, bo wszelkie promocje omijałam szerokim łukiem...
Jak kupuję z Refunderem
Na tę paletkę czaiłam się długo, ale chciałam ją kupić w dobrej cenie i to był właśnie mój listopadowy zakup awaryjny :) Opłacało mi się ją zamówić w Sephorze, skorzystałam z rabatu 20% i zamiast 179 zł wyszło 143,20 zł.
Plus ja mam konto w Refunderze, który warto połączyć z przeglądarką - dzięki temu pokazuje wszystkie zniżki dostępne na danej stronie (po wejściu na stronę, np. allegro 1% aliexpress, zalando, bonprix itd.) i w Sephorze było 5%, więc otrzymam jeszcze zwrot 13,62 zł :) Dzięki temu łącznie wyszło mi za paletkę 129,58 zł także naprawdę niezły deal :) Co prawda jeszcze tego zwrotu nie otrzymałam, ale trzeba poczekać na akceptację od kilku dni po np. 60 dni (w zależności od sklepu).
Niedawno także kupowałam laptopa i otrzymam zwrot w wysokości 51 zł, pewnie za jakiś czas, ale jakbym nie miała konta w Refunder tego zwrotu by nie było :) A można wypłacać powyżej 50 zł. Ja obecnie za zakupy uzbierałam już około 100 zł także fajna sprawa!
Polecam zalogować się w Refunderze, a przy rejestracji z mojego linku polecającego otrzymacie 10 zł na start link do refundera tutaj. Ja dzięki temu też otrzymam 10 zł :) ale otrzymamy je dopiero po zrobieniu zakupow za min. 50 zl.
Nie jest to sponsorowane czy coś, po prostu warto dzielić się takimi informacjami, bo i tak robimy zakupy online, czemu by z tego nie korzystać :)
Otrzymałam też ostatnią przesyłkę od marki Nivea w ramach przyjaciółek Nivea, a w niej micelarne mleczko i tonik z wodą różaną. Ostatnia, ponieważ marka podziękowała, ale to wszystko rozumiem, bo nie pisałam recenzji na czas. Ale powiedzmy sobie szczerze, pisanie recenzji po kilku dniach lub po tygodniu nie jest szczere. Jak w przypadku płynu micelarnego możemy jeszcze ocenić działanie, to po kremie już nie.
Szkoda, choć wiele produktów i tak oddawałam dalej, a część nie sprawdzała się u mnie, ale wiele produktów jest naprawdę ciekawych :)
Z nowości zakupowych niekosmetycznych pojawiły się u mnie woski i zapach do auta. Zapach Leather z Yankee Candle to taki śmierdziuch jakiego dawno nie miałam. Serio, po wejściu do auta miałam ochotę wywietrzyć, ale nie ze względu na intensywność zapachu tylko na sam zapach. Niby ma pachnieć skórą, ale kojarzy mi się z taką starą, skórzaną kurtką, która wisiała w szafie kilka lat... To nie dla mnie.
Na próbę wzięłam też kilka samplerków, bo są wygodniejsze niż woski :D A zapach Perfect Tree już zamówiłam w średniej świecy <3
Od marki Orientana otrzymałam naturalny eliksir do paznokci i skórek ze śluzem ślimaka. Ma dziwny zapach (jak mleczna maska Kallos do włosów), ale przyjemną konsystencję. Wygodną do używania przy papierkowej pracy :) Szybko się wchłania i nie jest oleisty. Zapowiada się super produkt.
A zakup, który był u mnie konieczny to maska do włosów Garnier w wersji Papaya. Bananowa lepiej pachniała, ale ta nie jest zła. Akurat nie miałam innego produktu do mycia włosów, bo Kallos Color nie odpowiada moim włosom.
W weekend udało mi się spotkać z kilkoma dziewczynami, blogerkami, z którymi cyklicznie się spotykamy na kawkę i ciacho i tym razem udało nam się spotkać i wymienić próbeczkami :) Od Basi dostałam kilka odlewek marki Senelle i krem pod oczy mega mnie ciekawi, a także krem Resibo S.O.S. Od Izy dostałam próbki podkładu Fenty Beauty, ale jest ciemny i rozjaśnianie nie dało rady tak jak myślałam - jest za pomarańczowy :( Ale sama faktura przyjemna, lekka, ale trochę podkreślał u mnie suche skórki...
Znacie produkty, które pokazałam?
Co Was najbardziej ciekawi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz