Od dłuższego czasu w mojej łazience gościł żel do mycia twarzy od marki minus 417, który pojawił się w kwietniowym Shinyboxie w 2017 roku! Używać zaczęłam go troszkę później niż się u mnie pojawił i też nie sięgałam po niego codziennie, ale nareszcie doczekał się recenzji, bo po prostu nareszcie dobił dna. Zapraszam!
Opakowanie / Konsystencja
Opakowanie minimalistyczne, ładnie wykonane, choć napisy z tyłu mogłyby być bardziej czytelne, bo naciapali tam strasznie. Ogólnie tuba jest miękka, wygodnie jej się używa i nawet żel ładnie spływa w środku i nie osadza się na ściankach, że potem nie muszę dłubać w opakowaniu za dużo. Gorzej jak produktu było jeszcze dużo i lekko nacisnęłam, a żelu wydostawało się ogromna ilość i mimo, że o tym pamiętałam, aby naciskać delikatnie wiele razy po prostu sam leciał. Zamykane jest na klik i otworek jest dość duży, a konsystencja jest właśnie dość leista, więc trzeba uważać.
Zapach / Wydajność / Działanie
Zapach jest bardzo przyjemny, świeży i lekko cytrusowy. Bardzo mi się podobał :) Wydajny też jest okropnie, ma pojemność 200 ml i starczył mi na kilka miesięcy. Co prawda nie używałam go codziennie, tylko kilka razy w tygodniu, bo zawiera drobinki peelingujące i nie zawsze moja cera potrzebowała ścieraka, nawet takiego delikatniejszego od peelingu.
Żel ten pieni się bardzo delikatnie, ale dobrze oczyszcza twarz. Nie używałam go do demakijażu, tylko po wstępnym oczyszczeniu twarzy płynem micelarnym wylewałam trochę na dłonie i rozprowadzałam na wilgotnej skórze.
Drobinki, które w sobie zawiera to luffa, która jest owocem trukwy (gąbczak) z rodziny dyniowatych. Owoce te po wysuszeniu zwane są "gąbkami roślinnymi". Na zdjęciu poniżej jak się przyjrzeć widać maleńkie drobinki, które momentami trochę mnie denerwowały, bo niby to żel, a jednak z dodatkiem ostrych drobinek. Ale produkt jako peeling jest po prostu za słaby, bo niby tam są sobie drobinki, ale nie ścierają aż tak mocno.
Żel dobrze myje, oczyszcza twarz, ale skóra po umyciu jest nieprzyjemnie napięta i krem w moim przypadku to konieczność.
Żel w sumie wspominać będę bardzo miło, nawet rozważałam zakup kolejnego opakowania. Ale gdy zaczęłam się zastanawiać czy na pewno mi się podoba to nie wiem czy warto. Kosztuje około 100 zł / 200 ml, więc trochę to drogo, mimo tak ogromnej wydajności, a jednak pod koniec odrobinkę się z nim męczyłam ;) Do tego czytałam, że jest skład nie jest najlepszy, bo u mnie po umyciu odczuwalne było nieprzyjemne napięcie na skórze, ale raczej nie wrócę do niego.
Znacie markę minus 417?