Uwielbiam maseczki algowe i dlatego od dawna sięgam po maski algowe Bielendy z linii profesjonalnej. Używałam też masek innych marek, m.in. Organique, Initiale, ale Bielenda szczególnie przypadła mi do gustu.
Dzisiaj jednak, jako że moja ulubiona Bielenda nie doczekała się recenzji to chciałam ją porównać z maskami algowymi Lirene :) Zapraszam!
Dzisiaj jednak, jako że moja ulubiona Bielenda nie doczekała się recenzji to chciałam ją porównać z maskami algowymi Lirene :) Zapraszam!
Maski algowe Lirene
Opakowanie / Konsystencja
Opakowania masek algowych od Lirene są genialne! Są to zwykłe saszetki i łatwo otwierają się, ale co w nich genialnego? A to to, że osoby, które nie robiły jeszcze masek algowych mogą mieć trudności ze zrobieniem idealnej konsystencji, więc z części saszetki zrobili miarkę do odmierzenia wody :) Najpierw wysypujemy zawartość do miseczki, odcinamy końcówkę wzdłuż linii, napełniamy wodą i wlewamy do miseczki. Dzięki temu mamy idealne proporcje :)
Konsystencja w saszetce jest w formie proszku (taka sama jak niżej Bielenda).
Jak rozrabiać maseczkę algową z wodą?
Dla mnie robienie maski algowej już nie jest trudne, bo robię je często. Podczas rozrabiania z wodą miarki używam tylko do wsypania proszku, a potem dolewam wodę z kranu do uzyskania odpowiedniej konsystencji. No właśnie - tylko jaka jest ta odpowiednia konsystencja :D Tak jak na instagramie ktoś napisał kiedyś pod moim zdjęciem, że to tak jakby ktoś powiedział, kiedy ziemniaki są ugotowane? Kiedy się ugotują ;)
- Jak rozrabiać?
Wsypuję do miseczki zawartość proszku, dolewam wodę z saszetki i energicznie mieszam. To jest bardzo ważne! Aby nie powstały grudki wodę z proszkiem należy szybko wymieszać. Proporcje wody do proszku to 1:3 i powinniśmy uzyskać idealną konsystencję.
- Jaka jest ta odpowiednia konsystencja?
Z doświadczenia zauważyłam, że najlepiej jak maseczka jest konsystencji gęstej śmietany, albo lekko rozrzedzonego budyniu, ma być kremowa i gładka. Jak będzie za rzadka to będzie spływać z twarzy i będą tworzyły się zacieki (które w sumie mocno nie przeszkadzają), a jak za gęsta to trudniej się nakłada i szybciej zacznie zastygać w misce, przez co pod koniec nakładania resztka produktu może nie nadawać się do nałożenia.
Taką rozrobioną maseczką algową trzeba natychmiast nakładać na twarz, po kilku minutach zastyga i nic już z nią nie zrobimy jak zastygnie nam w misce, nie da się jej już rozrobić z wodą.
Działanie
Każda z maseczek starczyła na jedno użycie, choć można w ostateczności podzielić na dwie,
jednak wtedy zdejmowanie jej byłoby dużo trudniejsze, bo warstwa byłaby cieńsza. Przy tych proporcjach zdejmują się
idealnie, tylko brzegi twarzy trzeba domyć wodą.
Obie maski łatwo rozprowadza się na twarzy, ja aplikowałam je za pomocą pędzelka, ale spokojnie palcami też można nałożyć :)
Spirulinowe nawilżenie
Zapach bardzo ładny, szczerze mówiąc takiego się nie
spodziewałam, bo w końcu spirulina w składzie, na szczęście czuć samą miętę, jest bardzo orzeźwiający :) To akurat dobrze, bo
spirulina sama w sobie śmierdzi niestety ;) Po nałożeniu po chwili zaczyna zastygać i od razu czuję mrowienie i to jak zaczyna intensywnie chłodzić. Taki efekt chłodzenia będzie zdecydowanie idealny na lato, teraz w porze zimowej nie do końca, jednak negatywnie tego nie odbierałam. Maskę zdejmuje się bez problemu, wręcz całość na raz. Po zdjęciu maski cera jest bardzo zimna w dotyku, opuchnięcia pod oczami mniejsze, skóra gładka i bardzo przyjemna w dotyku, a pory zmniejszone. Daje też delikatne nawilżenie, jednak nie jest wystarczające na tyle, aby nie nakładać kremu ;)
Witaminowy koktajl
Maseczka pięknie pachnie, kwiatowo-owocowo. Po nałożeniu zastyga i po chwili czuję przyjemny chłodek, ale już nie tak intensywny jak w przypadku wersji ze spiruliną. Zdejmuje się bez problemu, wręcz w jednym płacie jak się uda.
Po zdjęciu twarz jest zimna i przyjemna w dotyku, gładka, koloryt jest wyrównany, pory zmniejszone i mam wrażenie, że jest rozjaśniona.
Obie maseczki nie podrażniły, ani nie uczuliły mnie. Lubię sięgać po maski algowe wieczorem, wtedy rano po przebudzeniu cera wygląda świetnie, zmiany są załagodzone i wygląda zdrowo i promiennie.
Maska algowa Bielenda Professional
Opakowanie / Konsystencja
Opakowania, które są dostępne na rynku to właśnie taki duży słój oraz uzupełniacz w saszetce. Słój zabezpieczony jest dodatkowym wieczkiem, aby produkt nie rozsypywał się pod nakrętką i nie wpadał między rowki na nakrętce. Dodatkowo w nim jest miarka do odmierzania alg.
Konsystencja to proszek, co z resztą widać na poniższych zdjęciach.
Rozrabianie
Jeżeli chodzi o rozrabianie proszku z wodą to zasady są identyczne jak napisałam wyżej przy Lirene. Tutaj mamy miarkę dołączoną do opakowania, więc jest też bardzo łatwo - 2,5 miarki proszku na 3 miarki zimnej wody.
A jeżeli wlewamy wodę "na oko" i w trakcie łączenia się składników zauważymy, że proszku jest więcej niż wody to jeszcze wtedy można dolać odrobinę wody (lepiej dolać wody niż dosypać proszku, więc z ilością wody trzeba uważać). Ale gdy już oba składniki się całkowicie połączą i wtedy zobaczymy, że jest za gęste to nie można do tego dodawać wody - nie połączy się to ze sobą.
Mam dwie maski algowe Bielendy - ze spiruliną oraz z żurawiną. Zdecydowanie wersja ze spiruliną jest moją ulubioną i tę akurat mam końcówkę w saszetce. Z żurawiną spróbowałam niedawno i ogólnie też jest fajna :) Na pewno będę kupować kolejne, bo wybór masek algowych jest ogromny!
Działanie
Obie maseczki są genialne. Cały czas się nimi zachwycam, pokazuję na instagramie, na Facebooku, na stories, bo według mnie są naprawdę warte swojej ceny.
Maseczka ze spiruliną przyjemnie chłodzi i nawilża cerę. Skóra jest przyjemnie napięta, zmiany trądzikowe i podrażnienia są załagodzone. Do tego dzięki algom pory są zmniejszone i ogólnie cera wygląda zdrowiej. Na zdjęciu niżej maska algowa ze spiruliną :)
Maseczka z żurawiną również przyjemnie chłodzi i również działa nawilżająco. Cera jest napięta, wyrównuje koloryt skóry i czuję, że skóra jest odżywiona.
Obie maski mnie nie podrażniły, ani nie uczuliły. Lubię
sięgać po maski algowe wieczorem, wtedy rano po przebudzeniu cera
wygląda świetnie, zmiany są załagodzone i wygląda zdrowo i promiennie.
Podsumowanie
Maski algowe Lirene i Bielendy wypadają bardzo dobrze jeżeli chodzi o efekty. Tylko jednorazowy zabieg Lirene kosztuje ok. 10 zł, a opakowanie Bielendy wystarcza na około 10 użyć, więc kosztuje ok. 4 zł za zabieg.
Samo przygotowanie maski algowej może zniechęcać, bo to nie jest takie szybkie jak nałożenie gotowej maski z saszetki. Nie trwa to długo, ale wiadomo trzeba nabrać wprawy :)
Zdecydowanie lepiej nałożyć więcej maski niż za mało - wtedy zdejmuje się bezproblemowo i w jednym płacie. Jak nałożymy za cienką warstwę to będzie ciężko zdjąć, a nawet może skutkować odwrotnymi efektami niż zamierzone. Warto zwrócić uwagę na brzegi i tam nie żałować, wtedy nie wysycha aż tak mocno i nie trzeba dużo domywać.
Ja maski algowe lubię nakładać też na całe usta, wtedy i one dostają nawilżenia i odżywienia :) Kiedyś na zabiegu w salonie kosmetycznym miałam nałożoną na powieki, ale sama się nie odważę. Oczywiście, jeżeli jest ktoś kto może wam pomóc to warto, tylko koniecznie grubą warstwę.
Samo przygotowanie maski algowej może zniechęcać, bo to nie jest takie szybkie jak nałożenie gotowej maski z saszetki. Nie trwa to długo, ale wiadomo trzeba nabrać wprawy :)
Zdecydowanie lepiej nałożyć więcej maski niż za mało - wtedy zdejmuje się bezproblemowo i w jednym płacie. Jak nałożymy za cienką warstwę to będzie ciężko zdjąć, a nawet może skutkować odwrotnymi efektami niż zamierzone. Warto zwrócić uwagę na brzegi i tam nie żałować, wtedy nie wysycha aż tak mocno i nie trzeba dużo domywać.
Ja maski algowe lubię nakładać też na całe usta, wtedy i one dostają nawilżenia i odżywienia :) Kiedyś na zabiegu w salonie kosmetycznym miałam nałożoną na powieki, ale sama się nie odważę. Oczywiście, jeżeli jest ktoś kto może wam pomóc to warto, tylko koniecznie grubą warstwę.
Lirene podobały mi się, ale nie na tyle, aby do nich wrócić biorąc pod uwagę wydajność i cenę Może w promocji skuszę się na jeszcze inną wersję dla odmiany. Zdecydowanie jestem zwolenniczką masek algowych Bielendy i będę do nich wracać. Mają tak ogromny wybór różnych rodzajów, że jest w czym wybierać i każdy znajdzie coś dla siebie. A kwestia nakładania i rozrabiania ich jest naprawdę prosta, więc nie ma co się bać :)
Używacie maseczek algowych?
Jakie są Wasze ulubione maski?