Lubię maski w płachcie, są wygodne w użyciu, wyjmujesz i nakładasz na twarz :) Potem tylko zdjąć i jeszcze w opakowaniu zostaje często serum, które można używać przez kolejne dni. Dlatego, gdy zobaczyłam jakiś czas temu w Lidlu maski MediHeal, które są chwalone w internetach postanowiłam jedną z nich spróbować :) A wzięłam czarną maskę w płachcie oczyszczająco-napinającą i więcej poczytacie o niej dalej.
Opakowanie i materiał maski
Opakowanie maseczki to jak widać foliowa saszetka, a w niej płat maski złożony na cztery części. Opakowanie bardzo mi się podoba, sugeruje, że to maska azjatycka, a mi te maski kojarzą się bardzo dobrze :) Oczywiście trzeba rozłożyć i dopasować do twarzy. Jest świetnie docięta, jak widać przy nosie i przy żuchwie.
Maska jest bardzo dobrze nasączona, ale nie kapie z niej po nałożeniu. Jest z miękkiego i elastycznego materiału,
dobrze dopasowuje się do twarzy i trzyma się super cały czas. Mogłam w niej chodzić,
sprzątać, poruszać się - nie zsuwa się i nie przesuwa (do czasu).
Skład
Składy jak już kiedyś pisałam nie są dla mnie łatwe w odszyfrowaniu i zawsze posługuję się pomocą jaką jest internet ;) A to tylko dlatego, żeby sprawdzić czy rzeczywiście dany produkt posiada w sobie składniki aktywne, o których pisze producent. Tutaj było to bardzo proste, jak się przyjrzeć mamy tu wiele ekstraktów, a producent deklaruje, że w składzie znajdują się: wyciąg z grzyba pniarka lekarskiego, wąkrota azjatycka, adenozyna, wyciąg z owoców granatu, liści mięty pieprzowej i żółtodrzewu pieprzowego, a także węgiel aktywny. I one rzeczywiście są w tej masce! :) A co robią?
- Fomes Officinalis Extract (Wyciąg z grzyba Hub) - Posiada właściwości ściągające, zmniejsza widoczność porów. Nawilża, napina i ujędrnia, poprawia koloryt skóry. Przyspiesza gojenie, płni także funkcję ochronną.
- Centella Asiatica Extract (Wyciąg z wąkroty azjatyckiej) - wykazuje silne działanie przeciwzapalne oraz przeciwdziała uszkodzeniom tkanki skóry w procesie starzenia się, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie, wygładza skórę i zmniejsza przebarwienia, blizny.
- Adenosine (Adenozyna) - jest jednym z najbardziej skutecznych, sprawdzonych składników o działaniu przeciwzmarszczkowym i zapobiegającym wypadaniu włosów. Natychmiast poprawia wygląd skóry na zasadzie rozluźnienia napięcia mięśni i skóry, dając efekt zrelaksowanej, wypoczętej cery.
- Punica Granatum Fruit Extract (Wyciąg z owoców granatu) - Silny antyutleniacz. Zawiera witaminy (m.in. duże stężenie wit. C) i
sole mineralne. uelastycznia skórę, spowalnia utratę kolagenu. Działa
przeciwbakteryjnie.
- Mentha Piperita Leaf Extract (Ekstrakt z mięty pieprzowej) - łagodzi problemy skórne, nadaje przyjemny zapach, koi, ochładza skórę.
- Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract (Ekstrakt z pieprzy syczuańskiego/żółtodrzewu pieprzowego) - bogaty w olejki eteryczne, usprawnia krążenie krwi, poprawia elastyczność skóry.
- Charcoal Powder (Węgiel aktywny) - Pomaga dogłębnie oczyścić i zwęzić pory skóry, matowi skórę i reguluje działanie gruczołów łojowych, działa antybakteryjnie, przeciwtrądzikowo i dezodoryzująco.
Zapach
Zapach prześliczny, kwiatowo-owocowy, słodki ale nie nachalny. Czułam go prawie cały czas, gdy miałam maskę na twarzy.
Po
30 minutach trzymania zaczyna odchodzić przy brodzie i oczach (wtedy ją zdjęłam), czuję że po takim czasie cała
maska przysycha, ale jeszcze w niektórych miejscach jest wilgotna. Oczywiście producent napisał, żeby trzymać 20 minut, ale takie maski w płachcie lubię trzymać jak najdłużej :)
Działanie
Jeżeli chodzi o działanie to zauważyłam, że maska ta świetnie nawilża, odświeża i po zdjęciu skóra jest rozjaśniona i taka przyjemnie schłodzona. Wklepuję w nią jeszcze serum z opakowania w twarz i w szyję, a resztę przelewam do małego słoiczka, żeby używać pod krem - spokojnie starczy na kilka dni. Po zastygnięciu serum skóra na początku jest lepka w dotyku, ale po jakimś czasie uczucie lepkości znika.
Przy mojej suchej skórze taka maska jest fajna na co dzień. Cera jest miękka, wygładzona i odświeżona. Czy zamyka pory? Niestety u mnie pory nadal są tak samo widoczne tak samo jak wcześniej, a ja mam dość mocno rozszerzone pory.
Patrząc na skład robiłam sobie ogromne nadzieje co do efektów po użyciu. A okazała się po prostu dobrą maseczką nawilżającą. Efektów nie wiadomo jakich nie było, co prawda fajnie nawilża, odświeża i cera wygląda ładniej, jest napięta. Jak będę mieć okazje chętnie poznam inne maski tej marki dla porównania, bo samo to, że zawiera tyle ciekawych ekstraktów kusi by ją używać, zwłaszcza gdy cera ma gorsze dni.
Przyjemna maska na co dzień,chętnie jeszcze po nią sięgnę :)
Znacie maski MediHeal?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz