Lubię maseczki i sięgam po nie dość często, a przynajmniej 2 razy w tygodniu :) Lubię sięgać po te jednorazowe, ale bardziej opłacalne jest kupowanie masek w większych opakowaniach. Jakiś czas temu skusiłam się na zakup maseczki do twarzy fitoaktywnej witaminowej Bania Agafii i tak mnie zaintrygowała, że postanowiłam o niej napisać :) Miałam też dziegciową, ale zanim zebrałam się by o niej napisać to się skończyła...
ZOBACZ TEŻ... Bania Agafii - jałowcowy scrub do ciała - ostatnio mój ukochany!
Kilka słów o produkcie i składzie
Po tę maseczkę sięgnęłam na jakichś kosmetycznych targach i akurat z kilku różnych dostępnych maseczek Banii Agafii wybrałam tę sugerując się składem i obietnicami producenta. Do tego ta maska była najdroższa, więc pomyślałam, że pewnie nie bez powodu ta cena jest wyższa ;)
Maseczka znajduje się w saszetce z nakrętką i takie opakowanie sprawdza się świetnie, bo nic nie zastyga, nie wylewa się i jest przede wszystkim higieniczne. Taka saszetka zawiera 100 ml produktu, więc naprawdę dużo i wystarcza na10-15 użyć, w zależności od ilości nakładanego produktu jednorazowo :)
Maska ma działanie głęboko nawilżające, odżywcze, wyrównuje koloryt i aktywuje procesy regeneracyjne skóry - to w teorii ;) No i nie zawiera parabenów, bez chemii, SLS, PEG, GMO.
Poza tym jeżeli chodzi o skład to wydaje się naprawdę świetny - może nie licząc gliceryny na samym początku, ale nie zauważyłam, by ten składnik powodował u mnie jakieś negatywne efekty. W składzie znajdziemy też: Proszek z owoców borówki, olej z nasion maliny, olej z dzikiej róży, olej z owoców rokitnika, sok z poziomki, sok z dzikiej maliny, sok z jagody kamczackiej, no i kilka produktów konserwujących.
Konsystencja, zapach i działanie
Powiem Wam, że pierwszy raz miałam do czynienia z taką maseczką :) Zaskoczyła mnie niesamowicie konsystencja, jest gęsta, kleista, ale mimo to dobrze się rozprowadza. Uczucie przy tym mam trochę jakbym nakładała wosk na twarz :D W ogóle ta konsystencja przypomina mi mus owocowy, a te drobinki wyglądają jak resztki owoców. Maska ta nie zastyga, ani się nie wchłania jak maski w kremie.
Zapach jest przyjemny - malinowo-owocowy, choć za słodkimi zapachami nie przepadam.
Po nałożeniu maski na twarz od razu czuć działanie rozgrzewające, ale delikatne. Po prostu czuję ciepło na twarzy i działa trochę jak kompres na skórę.
Po zmyciu tej maseczki skóra jest lekko zaróżowiona - może od składników aktywnych, a może od tych soków delikatnie się zabarwia - nie wiem :) U mnie podrażnienia nie spowodowała, jednak na ze względu na zawartość składników aktywnych wrażliwe cery powinny uważać.
Zmywa się też bez żadnych problemów, czego się obawiałam przy tak gęstej konsystencji. No i nie polecam jej nakładać pod prysznic, bo raz tak zrobiłam i trochę spływała mi z twarzy ;)
Jeżeli chodzi o działanie to przy mojej suchej skórze zdecydowanie widzę i czuję to, że jest nawilżona. Rzeczywiście można stwierdzić, że koloryt jest wyrównany po użyciu, bo jak pisałam wyżej cała twarz jest lekko zaróżowiona i nie widać wcześniejszych zaczerwienień :D Bałam się trochę tych składników aktywnych, że spowodują wysyp na mojej twarzy, ale na szczęście nic takiego się nie zadziało.
Ogólnie ta maska nie daje żadnego spektakularnego wizualnego efektu, ale moja
skóra często potrzebuje takiej dawki nawilżenia i składników aktywnych, więc wtedy
sięgam właśnie po nią. Gdy potrzebuję oczyszczenia lub załagodzenia skóry sięgam po inne maski. Ta daje mi dobre nawilżenie i za cenę ok. 12 zł za opakowanie (min. 10 użyć) to uważam, że można dać jej szansę :)
Jest to maska, którą warto nałożyć wieczorem przed snem, by dać skórze dawkę nawilżenia i odżywienia.
Znacie maski Bania Agafii? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz