października 13, 2017

Moje paletki cieni do powiek - które z nich warto mieć?


Uwielbiam się malować, dlatego posiadanie jakiejkolwiek ilości paletek cieni nie powinno dziwić. Moja kolekcja budowana jest od dawna, chociaż w międzyczasie bywało różnie, tzn. kupno, sprzedaż, wymiana, bo zawsze coś nie pasowało ;) Część z tych, które dziś Wam pokazuję to takie, z którymi ciężko byłoby mi się rozstać.
W tym wpisie znajdziecie informacje o tym co mam w swoim zbiorze, a także które z tych paletek lubię najbardziej i czy żałuję zakupu którejś z nich oraz trochę swatchy.


Urban Decay - Naked 3


Zacznę od dwóch paletek, które znajdują się na wyższej półce cenowej, czyli Naked3 oraz Too Faced Sweet Peach. Nigdy nie miałam chęci posiadania paletek dla szpanu, zdecydowanie kusiły mnie świetne opinie na temat jakości i odcienie mi odpowiadały.
Jeżeli chodzi o Naked3 to zamówiłam ją dawno (nie wiem kilka lat temu?) na stronie Urban Decay, zapłaciłam coś ponad 200 zł, ale to była moja pierwsza paletka z prawdziwego zdarzenia! Jarałam się nią, bo wtedy to była nowość i używałam prawie przy każdym codziennym makijażu. Zastanawiałam się też między nią a Naked 2, ale właśnie ta którą widzicie najbardziej do mnie przemawiała mimo wszystko. Teraz sięgam po nią rzadziej, bo mam fazę na kolor na powiece, ale nadal ją uwielbiam.


Too Faced - Sweet Peach


Paletka Too Faced Sweet Peach marzyła mi się jak tylko zobaczyłam ją w Sephorze. Czekałam na promocję i wtedy ją kupiłam i ani trochę nie żałuję. Jest to jedna z lepszych paletek jakie miałam, nawet jakościowo jak dla mnie lepsza niż Naked3. Cieszę się, że ją kupiłam i uważam, że warto ją mieć. Uwielbiam ją, do tego przepięknie pachnie brzoskwiniami! :) Swatche i recenzję znajdziecie pod linkiem niżej.



  Cienie Glam Shadows


Całkiem niedawno dostałam od męża na urodziny paletkę cieni Glam Shadows. Oczywiście sama ją sobie skomponowałam, co łatwe nie było, bo cieni jest tam naprawdę sporo :D Te, które wybrałam bardzo mi się podobają i bardzo lubię po nie sięgać, chociaż miałam objawy uczulenia, które na szczęście niedawno minęły. Podejrzewam eyeliner i tusz, ale póki co oczy już mi nie łzawiły :)
W paletce, którą widzicie na zdjęciu poniżej znalazły się też dwa cienie Inglota (brązy) oraz niebieski od Pierre Rene. Ten niebieski całkiem niedawno pokazywałam w Shinyboxie.




Cienie Inglot


W swojej kolekcji mam też kilka cieni Inglota. Są to w większości cienie, które zakupiłam na początku mojej przygody z makijażem i wtedy nie szalałam zbytnio z odcieniami jak widać. Same nudne kolory ;) Mam też kilka odcieni od Magdy (tematyczniekosmetycznie.pl), z czego na zdjęciu widoczne są chyba dwa :)


Cienie MAC, Kobo, Revers Cosmetics


W swojej kolekcji posiadam też paletkę cieni Kobo, która jest matowa i byłaby całkiem fajna, gdyby nie to, że większość cieni powiela się z tymi z Inglota :) Lubię ją, jednak sięgam po nią rzadko, a pigmentacja jest naprawdę dobra i mam nadzieję, że kiedyś zaopatrzę się w jakieś inne ich kolorki. 
Kiedyś kupiłam sobie na próbę dwa cienie MAC, wzięłam kremowy i złoty i w sumie lubię je, ale uważam, że nie są warte swojej ceny. Jest wiele innych, równie dobrych cieni, które warto kupić, m.in. Inglot, czy Glam Shadows, o których wyżej pisałam.
Mam też paletkę cieni Revers Cosmetics, której niestety nie lubię. Znalazła się tutaj, bo jeszcze jest w moim zbiorze, ale raczej trafi w ręce siostry. Pisałam o niej TUTAJ.


Z resztą sami spójrzcie na swatche obu marek. Ja bym nie odróżniła które cienie są MAC, a które Inglot, a Wy?


Sleek - Ultra Mattes V2 Darks


Miałam też wiele różnych paletek Sleek, ale w większości bywało tak, że szły dalej w inne ręce. Pamiętam paletkę Au Naturel, którą lubiłam, ale teraz nie byłaby dla mnie wystarczająca. Ta paletka, którą widzicie to Ultra Mattes V2 Darks i mimo, że po nią nie sięgam zbyt często to żal mi się z nią rozstać :)
Ma wiele pięknych odcieni, ale jakoś nie mam odwagi na te zielenie i fiolety, ale może kiedyś.


Makeup Revolution - Ultra Matte Eyeshadow Palette


Miałam też wiele paletek Makeup Revolution i wszystkie szły w świat, bo jakościowo mi nie odpowiadały. Ta, którą mimo wszytko sobie zostawiłam i nie planuję się jej pozbyć to Ultra Matte Eyeshadow Palette.
 Nie jest mocno napigmentowana, ale można nią stworzyć fajny dzienny makijaż i lubię ją, do tego jest tania, więc dla początkujących coś fajnego. Niestety wiele cieni po nałożeniu na powiekę zlewa się ze sobą.


Tune Cosmetics - The (D)-dur


A na koniec moja nowość, w sumie to też taka nowość na rynku, bo niedawno pojawiła się w sprzedaży, czyli paletka The (D)-dur :) Jest to nowa marka - Tune Cosmetics i póki co to ich pierwszy produkt. Gdy pierwszy raz zobaczyłam swatche w internecie oczy mi się zaświeciły, ale gdy zobaczyłam cenę (179 zł) to byłam w szoku. Nie zapłaciłabym tyle za nią, ale udało mi się kupić paletkę z błędnej produkcji (kilka cieni zamienionych miejscami) plus była promocja -20%, także z wysyłką zapłaciłam 99 zł. Cena jest wysoka, bo to polski produkt wysokiej jakości.
Więcej na jej temat na pewno Wam napiszę niedługo na blogu :) Powiem tyle - pigment ma naprawdę boski.


I tak właśnie prezentuje się moja kolekcja. Mało, dużo? Nie wiem, dla mnie na tę chwilę ta ilość jest odpowiednia, ale co będzie jutro? :D 
Brakuje tutaj jedynie paletki Gosh Cosmetics, ale ona jest nieużywana i trafi do zbliżającego się rozdania rocznicowego :)
A mój numer jeden to zdecydowanie Sweet Peach.


Macie swoją ulubioną paletkę cieni? :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Cosmetics my Addiction | Beauty Blog , Blogger