Weekend mi minął ekspresowo, że aż nie wiem kiedy nadszedł wrzesień. Dni uciekają mi między palcami, przecież dopiero co zaczynały się wakacje, a tu zaraz jesień! Ale cieszę się, bo lato w sumie lubię, to jednak upały mnie już męczyły i zdecydowanie wolę jesień :)
A dziś chcę Wam pokazać nowości poprzedniego miesiąca, które się u mnie pojawiły. Nie ma tego wiele, ale powiem Wam, że trochę staram się ograniczać moje zakupy kosmetyczne (choć czasami ciężko!) :) Zapraszam!
Zakupy
Na zdjęciu wyżej widzicie pędzle, które kupiłam na promocji w Biedronce. 2 pędzle w cenie ok. 16 zł to naprawdę dobra cena :) Pędzle są przyzwoitej jakości i ten do bronzera nie bardzo mi się podoba, a ten do rozświetlacza jest mega <3
Uwielbiam świece, a jako że wykończyłam do cna ostatnio trzy (!) - co prawda jedną średnią, drugą malutką i jedną dużą (HeartWick), to czuję się rozgrzeszona z tych zakupów :D Skusiłam się na zakup średniej świecy Sweet Nothing, którą właśnie palę drugi dzień z rzędu. Wosk bardzo mi się podobał, świeca pachnie równie ślicznie - choć jak na mój nos ciut za słodka. Ale o niej chcę napisać jak dokładniej poznam zapach :)
Dodatkowo do auta kupiłam dwa Vent Sticks o zapachach z podstawowych kolekcji Yankee Candle, które są jednymi z moich ulubionych: Lemon Lavender i Midnight Jasmine. Świeżo wyjęte są super, ale trwałość jednego to około 2-3tygodnie, w sumie nie jest źle, skoro w opakowaniu mam 4 sztuki i nie wkładam oczywiście wszystkich na raz ;)
Jak zwykle kupiłam uzupełniacz mydła w płynie Balea o zapachu Milch&Honig, który już nieraz miałam i pachnie ślicznie :) Lubię i przelewam do opakowania z pompką od Balei.
Skusiłam się też na maskę do włosów z Organic Shop w wersji Avocado&Honey, którą kupiłam w Lidlu.
Chwilę temu zepsuła mi się lampa do utwardzania lakierów hybrydowych Realac i w sumie pytałam Was na Instagramie, którą kupić, ale pisało do mnie kilka osób, że może warto zgłosić to i może wymienią. Co prawda było mi głupio, bo lampę dostałam na pierwszym spotkaniu ambasadorek Realac, ale na spotkaniach też ktoś wymieniał, bo się popsuło :( Jakie miałam szczęście, przyjechała nawet do mnie Pani i przywiozła lampę do domu! Przy okazji zapytałam, czy mogę kupić preparat do skórek, który uwielbiam to od razu mi też przywiozła <3 Mega miłe! Sklep znajduje się w Pruszczu Gdańskim, więc też do Gdyni nie jest aż tak blisko :)
Na promocji w Rossmannie kupiłam kilka maseczek algowych od Lirene, które znam i lubię oraz maskę w płachcie Garnier Pure Charcoal, której jeszcze nie miałam, ale bardzo mnie ciekawiła :)
Będąc w sklepie Ziaji przy okazji wzięłam ich trzy maseczki, wersję oczyszczającą lubię najbardziej, więc wzięłam dwie, a tą anty-stres jakoś nie mogłam sobie przypomnieć, żebym miała, więc wzięłam też ;)
A pozostając w temacie maseczek to w Lidlu były maski w płachcie MediHeal i widzę same zachwyty nad tymi maskami, więc postanowiłam kupić jedną i sprawdzić na sobie :) Wzięłam wersję Pore-stamping ;)
A poza tym na ulubionej stronie printea.pl, jak widać na zdjęciach wyżej i niżej skusiłam się na zakup nowych teł. Ciężko było się zdecydować, ale wzięłam takie, które mi się będą wyróżniać strukturą i wyglądem :) Prawda, że są śliczne? <3
Dary losu ;)
Przyszła do mnie paczka, a w niej te dwa produkty AromaStick :) Kompletnie nie wiem skąd, co i jak, bo nie zamawiałam, nikomu nie podawałam adresu, a przynajmniej nie kojarzę, ale fajna sprawa taki naturalny inhalator, a raczej silny zapach w sztyfcie ;)
W tym miesiącu wpadły w moje ręce dwa kosmetyki od Nivei - szampon i odżywka do włosów matowych i zmęczonych. Obawiam się, że szampon nie sprawdzi się u mnie, ale odżywkę chcę spróbować za jakiś czas :) Bardzo lubię odżywki Nivea.
Na początku sierpnia udało mi się spotkać na działce u Bogusi, na grillu z dziewczynami z naszej "stałej" ekipy blogerskiej :) Tym razem nie zabrakło wymiany kosmetyków, odlewek i ja tym razem wysępiłam kilka kosmetyków :D Od Karoliny dostałam dwie kredki w odcieniach zieleni, które uwielbiam i często używam na dolną powiekę. Niżej widzicie też maseczkę Organique oraz mgiełkę Institut Esthederm też od Karoliny. Dostałam też odlewkę peelingu L'oreal od Izy oraz naklejki Manirouge (które sama projektowała!) od Basi <3 No i były jeszcze Ania i Paulina :)
Ostatnio pojawił się u mnie eyeliner w pisaku z Eveline, który ma idealną, cienką końcówkę :) Ale zobaczymy jak długo wytrzyma i jak długo ta końcówka będzie "mokra", bo wiadomo jak to jest z tymi pisakami.
No i na koniec naturalny dezodorant Ben&Anna, który pojawił się u mnie dzięki portalowi urodaizdrowie.pl. Sama nie wiedziałam czy zgłaszać się do testów produktu, ale zaciekawił mnie opis i zapach, a pachnie cudownie! Zobaczmy jak się sprawdzi w akcji :)
No i to tyle moich nowości kosmetycznych. Tym razem mimo urodzin nie chciałam kosmetyków, tylko poprosiłam męża o robota kuchennego (ah te zmieniające się priorytety :D). Ale paleta Norvina ABH wciąż kusi <3
Coś Was zaciekawiło, o czym chcielibyście poczytać? :)