Maski do twarzy: kremowa, peel-off i w płachcie oraz kokosowa maska do włosów 7th Heaven

Witam Was serdecznie,

Na spotkaniu blogerek w Gdyni otrzymałam cztery maseczki 7th Heaven od Montagne Jeunesse  i szczerze mówiąc nie miałam wcześniej do czynienia z tą marką. Postanowiłam sprawdzić wszystkie cztery maseczki i podsumować je w jednym poście :) Będzie trochę czytania, ale mam nadzieję, że was zainteresuje i zechcecie poznać te produkty. Zapraszam!

>> Relacja ze spotkania blogerek w Gdyni

Maska oczyszczająca owocowa typu peel off (7th heaven Passion peel-off)

Przeznaczona do każdego rodzaju skóry. Ta niezwykle owocowa mieszanka owoców granatu, passiflory, malin, winogron, żurawiny wzbogacona witaminą E oraz przeciwutleniaczami pozostawia idealnie oczyszczoną twarz, którą pokochasz.

Maski typu peel-off raczej rzadko u mnie występują, nie pamiętam kiedy ostatnio takiej używałam :) Kiedyś może użyłam ze dwa razy, ale jakoś bardziej przemawiają do mnie inne formy maseczek. Tak naprawdę tę maseczkę fajnie się nakłada, ma lepką konsystencję i ładny owocowy zapach. 

Co zauważyłam, to lepiej nałożyć bardzo cienką warstwę, bo gdy dołożyłam więcej, po to aby zużyć całą do końca to musiałam dłużej poczekać, bo tam gdzie dołożyłam więcej nie chciało do końca zastygnąć. Po wyznaczonym czasie maska zastyga w formie peel-off i wystarczy ściągnąć z twarzy. Nie jest na szczęście tak mocna, żeby zrywała włoski z twarzy, dobrze schodzi i pozostawia buzię oczyszczoną i gładką. Twarz jest przyjemna w dotyku i wygląda ładne :)

Nawilżająca maska Truskawkowy Suflet (7th Heaven Strawberry Souffle)
 
Przeznaczona do cery suchej. Truskawkowa rozkosz o działaniu nawilżającym i głęboko oczyszczającym. Pozwól swojej skórze oddychać podczas gdy lekka, puszysta formuła nawilża ją i odświeża. Poczuj łagodzące właściwości wanilii i aloesu oraz moc kwasów owocowych zawartych w truskawkach.

Nie lubię masek w kremie ze względu na późniejsze zmywanie ich, chociaż czasami zmywanie idzie szybko. W tym przypadku zmycie tej maseczki było męczące, bo się ciągle rozmazywała.
Była bardzo przyjemna w użyciu, ma kremową konsystencję i łatwo się ją nakłada. Zapach jest bardzo przyjemny - pachnie oczywiście truskawkami. Maska wystarczyła mi na jeden raz. Pod koniec czasu zaczęła lekko zastygać, co widać na zdjęciach. Jak już wyżej wspomniałam zmywanie jest upierdliwe. Po zmyciu czuć, że twarz jest nawilżona, przyjemna w dotyku, bardzo odświeżona, no i pory są zamknięte. Wszelkie zmiany są uspokojone i załagodzone.
No i fajne jest to, że zawiera w sobie mikrodrobinki, którymi można przy okazji wykonać bardzo delikatny peeling podczas zmywania jej.

Kokosowa maska regenerująca do włosów (7th Heaven Coconut Protein Rescue Masque)

Przeznaczona do włosów osłabionych, przesuszonych i cienkich. Kremowy olej kokosowy i odżywcze proteiny zawarte w ziarnach komosy ryżowej tworzą tą odświeżającą, tropikalną maseczkę. Tłoczony olej kokosowy odżywia osłabione włosy, wzmacnia je i zwiększa ich objętość od nasady. 

Maska ma przyjemną konsystencję, kremową i łatwo się nakłada i rozprowadza na włosach. Pachnie bardzo mocno kokosami, trochę sztucznie. Maseczka wystarczyła mi na 5 użyć, także sporo, ale mam włosy do ramion i nie używam masek od nasady głowy. Fajne jest to, że nie trzeba jej długo trzymać na włosach, wystarczy 1-5 minut. 

Włosy łatwo się rozczesują, a po wysuszeniu nie puszą się, są wygładzone, ale to chwilowe niestety. Zapach dość długo utrzymuje się na włosach, co po tych kilku razach już zaczęło mi przeszkadzać.

Oczyszczająca maska do twarzy z miętą i drzewem herbacianym (7th Heaven Tea Tree Sheet Masque)

Przeznaczona do skóry mieszanej i tłustej. Obudź swoją skórę i zmysły dzięki tej mieszance drzewa herbacianego i zielonej mięty, ktore dodają energii i ożywiają skórę. Naturalne składniki zawarte w masce jak: krwawnik pospolity i mącznica lekarska działają antybakteryjnie i przeciwzapalnie.

No i na koniec maseczka, na którą najbardziej czekałam i nie mogłam doczekać się użycia, a tak się rozczarowałam :(

Maseczkę zostawiłam sobie na koniec z tych wszystkich, dlatego że lubię maski w płacie. Spodobało mi się to, że zawiera w sobie miętę i drzewo herbaciane. Po otwarciu z opakowania wydobył się mega intensywny zapach, zwłaszcza mięty. Po nałożeniu na twarz wszystko byłoby super, gdyby sam materiał nie był tak gruby i nie odstawał przy czole. Ciężko jest ją troszkę dopasować do twarzy. Niestety zdjęcia nie mam, bo nie zdążyłam zrobić ;)

Nie wytrzymałam chyba nawet minuty, bo zapach i uczucie jakie dawała na twarzy było za bardzo intensywne i zaczęły mi łzawić oczy, chyba  wszystko przez tę miętę. Bałam się uczulenia, ale po zdjęciu twarz nie była w ogóle zaczerwieniona. Zauważyłam tylko, że po tej chwili cera była bardzo odświeżona i wręcz rozjaśniona, co mnie zaskoczyło. Bardzo żałuję, że nie dałam rady wytrzymać w niej dłużej.

Z tymi maseczkami miałam do czynienia po raz pierwszy. Są naprawdę fajne, oprócz kokosowej maseczki do włosów, bo ten zapach mnie męczył, a maska w płachcie była za mocna jak dla mnie, albo wybrałam kiepski dzień na użycie :( Mam chęć na więcej ich masek, chociaż na razie mam zapas innych :D Znajdziecie je w Hebe, a kosztują ok. 5-7 zł. 

Znacie maseczki tej marki? Co o nich sądzicie?

pozdrawiam,