Na pewno wszystkie widziałyście zawartość glossyboxa z tego miesiąca, ale postanowiłam i ja napisać parę zdań, ponieważ jest to moje pierwsze pudelko :)
Zamówiłam glossyboxa dopiero po zobaczeniu zawartości. Dlatego rozpoczęłam przygodę z glossyboxem i wczoraj przesyłka do mnie dotarła.
Zamówiłam glossyboxa dopiero po zobaczeniu zawartości. Dlatego rozpoczęłam przygodę z glossyboxem i wczoraj przesyłka do mnie dotarła.
W pudełku znajdziemy same świetne rzeczy i bardzo cieszę się z każdego produktu w tym pudełku :)
A to pudełko zamówiłam głównie ze względu na zalotkę i olejek Pat&Rub, bo nigdy nie miałam kosmetyków tego typu :)
Suchy szampon z Batiste posiadam i nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego:) Z chęcią spróbuję właśnie tę miniaturkę, pachnie strasznie kokosami, ale zobaczymy jak sprawdzi się w akcji,
Olejek Pat&Rub bardzo zainteresował mnie, głównie dlatego, że nigdy nie miałam takiego olejku. A słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat samej firmy :)
Kredka Jelly pong pong, bardzo śmieszna nazwa :) kojarzy mi się z chińczykami... Potrzebowałam czarnej kredki i fajnie, że również ją znalazłam w boxie.
Cień do powiek make-up studio, który idealnie pasuje mi do paletki, kolor nic szczególnego, zobaczymy jak się sprawdzi na powiece. Widziałam inne kolory u innych dziewczyn, ja wolałabym inny, ale niestety się nie wybiera :)
No i oczywiście zalotka, przyznam się, że nigdy nie używałam zalotki, ale nie mogę doczekać się aż jej użyję ;)
Mi zawartość jak najbardziej odpowiada, zdania są podzielone jak zwykle ;)
Bardzo ciekawi mnie co będzie w kolejnym boxie :)
pozdrawiam,