Kolejny miesiąc zaowocował w sporo pustych opakowań i zużycia dużej ilości próbek. Mogę śmiało powiedzieć, że w tym miesiącu jestem z siebie dumna :)
- Szampon Alverde z avocado - prześliczny zapach, świetnie myje włosy, jednak jakoś tak mało wydajny, ale bardzo go polubiłam i chętnie jeszcze do niego wrócę.
- Żel do golenia, Gillete - kiedyś używałam pianek, ale raz mój P. powiedział, żebym se kupiła męski żel, bo o za różnica jak możemy używać jednej i już wiem, że nigdy nie wrócę do pianek :) Świetnie sobie radził, jeszcze wrócę do niego :)
- Dezodorant Fa sport - beznadzieja, 72h ?? Jak nie wytrzymuje nawet kilku godzin. Bubel...
- Żel pod prysznic TBS o zapachu winnej brzoskwini- mój ukochany zapach i świetny żel recenzja
- Masło do ciała TBS o zapachu winnej brzoskwini - cudowny zapach, na pewno kiedyś wrócę do niego, bo masełko jest świetne recenzja.
- Zmywacz do paznokci Isana - bardzo dobrze sobie radzi ze zmywaniem, ale nie przywiązuję uwagi do zmywaczy.
- Sesa - używana do olejowania włosów, jakoś nie mogłam jej wykończyć, ale kiedyś jeszcze się zaopatrzę w kolejne opakowanie (jak wykończę zapas olei).
- Vatika - prześlicznie pachnie kokosami, opakowanie idzie do wyrzucenia, ale resztkę produktu zmieszałam z kilkoma innymi olejami i używam jako mieszanki.
- Sól do kąpieli o zapachu mięty - recenzja
- Peeling do stóp, be beauty - jakoś nie specjalnie mnie zachwycił, słabo zdziera i nie spełnił moich oczekiwań.
- Hydrolizat keratyny - wyrzuciłam, bo minął termin przydatności, używałam do odżywki do włosów, ale tak śmierdzi, że nie dałam rady tego zużyć...
- Sensique, tusz do rzęs - mam z wymianki, ale to kompletny bubel i po co go mam trzymać i wyrzucam.
- Dermacol - korektor, strasznie ciężki i mocno kryjący, nie byłam w stanie zużyć całego, a już stracił termin ważności.
- Honolulu, W7 bronzer - mój ukochany bronzer, wypaćkałam ile mogłam, ale beznadziejnie się już go używało, więc idzie do kosza. recenzja
- Próbki maseł do ciała, Macrovita - świetnie nawilżające masełka, może skuszę się na całe opakowanie, nie należą do najtańszych, ale cudnie pachną.
- Próbki La Roche Posay - krem hydreane mam wrażenie, że mnie zapchał (opakowanie starczyło mi na kilka użyć codziennie rano), effaclar używam do tej pory, bo kupiłam pełnowymiarowe opakowanie i naprawdę mnie wysyfiło po nim, ale liczę, że się uspokoi za jakiś czas. Balsam do ciała bez rewelacji ;)
- Próbki Love me green - fajne organiczne kosmetyki, ale strasznie drogie są pełnowymiarowe opakowania...
- Maseczka, Rival De Loop - śliczny jabłkowy zapach, ale ma konsystencję kremu. Nie lubię takich maseczek, ogólnie bez rewelacji.
- Maska regenerująca, Ziaja - Fajnie uspokaja i odświeża cerę. Ogólnie lubię maseczki Ziaji :)
- Maseczka kleopatra, dermaglin - odświeża, cera wydaje się ukojona, bardzo fajna, nie mam zastrzeżeń.
- Próbki CC kremów Re:NK, The History of Whoo, su:m - spodziewałam się, że są mniej rozjaśniające niż BB kremy, ale niestety rozjaśniają...
- krem pod oczy, secret Key - męczyłam to opakowanie, a miałam dość sporo jak na krem pod oczy. Wysuszał i nie sprawdził się u mnie.
- krem do twarzy w formie galaretki, sereve - nic nie mogę o tym powiedzieć, bo dopiero zużyłam jedną saszetkę, ale ładnie pachnie ;)
- krem pod oczy, Re:NK - bardzo podoba mi się, gęsty, treściwy i świetnie nawilża :) Mam jeszcze kilka próbek, to troszkę go poznam.
- Hera, aquabolic - Stosowałam jako tonik i całkiem nieźle odswieża, pozostawia skórę nawilżoną.
Tak wyglądają zużycia czerwca, trochę tego jest :) Staram się zużywać próbki, bo zaczynają się piętrzyć :D
A jak u Was idą zużycia? :)
pozdrawiam,